Pierwszy Zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów w Poznaniu

Bóg opatrza tych, których serce jest skruszone

Wychowałam się w rodzinie bez Boga. Ochrzczono mnie jako dziecko w Kościele Katolickim, ale od początku słyszałam, że Boga nie ma, i że wiara w Niego jest dla ludzi słabych. Był to dom bez ojca, a jedynym czasem kiedy byliśmy razem całą rodziną było Boże Narodzenie, które z tego powodu stało się dla mnie najgorszym wspomnieniem z dzieciństwa.

Mama zmarła nagle, kiedy miałam 13 lat, i ponieważ ojciec mieszkał za granicą, a ja nie chciserceo[1]ałam się do niego przeprowadzać, zostałam sama – dopiero co rozpocząwszy gimnazjum musiałam sama utrzymać ogromne mieszkanie. W wieku 13 lat zaczęłam pracować w sklepie monopolowym. W tamtym czasie zmagałam się z silną depresją, często nie wychodziłam z domu przez całe tygodnie i po prostu leżałam w łóżku nie robiąc absolutnie nic. Szkoła wiedziała, że mój jedyny opiekun prawny mieszkał za granicą i przyjmowała wszystkie podrobione zwolnienia bez pytań. Z powodu mojego nie wychodzenia z domu straciłam pracę, i musiałam zrezygnować ze szkoły baletowej, która była dla mnie całym życiem. Zaczęłam się kaleczyć żyletką, nożyczkami, ogniem. Dało mi to na tyle siły by wrócić do szkoły i zdać egzaminy do następnej klasy. Ale cały czas towarzyszyły mi myśli o śmierci, marzyłam o uldze jaka, jak wierzyłam, przyjdzie wraz z nią, a pocieszenie znajdowałam w jej planowaniu.

Miałam dwie poważniejsze próby samobójcze w latach 2007 i 2008 – obie były nieudane. Trauma po drugiej próbie sprawiła, że w wieku 15 lat po raz pierwszy spróbowałam alkoholu i po jakimś czasie wypełnił on pustkę w moim życiu. W tym czasie zaczęłam też obsesyjnie jeść – nieraz zjadałam 15 tysięcy kalorii dziennie, po czym wymiotowałam to wszystko, nawet 25 razy dziennie. Trwało to dwa lata. Nienawidziłam tego co robiłam, ale czułam się bezsilna wobec demonicznej siły tej choroby. Pod koniec 2009 roku trafiłam do szpitala z powodu omdlenia, gdzie odkryto, że praktycznie nie mam błony śluzowej żołądka i stwierdzono bulimię. Na trzy tygodnie umieszczono mnie na oddziale psychiatrii dziecięcej i zaczęłam przyjmować leki psychotropowe. Czułam się jakbym już nie była osobą – musiałam brać leki po to, by normalnie funkcjonować, winiłam się za wszystko co nie wyszło w moim życiu – byłam przekonana, że to przeze mnie rodzice nie mieszkali razem, że przeze mnie zmarła moja mama, że nigdy nie będę w stanie już tańczyć, i że byłam do niczego do tego stopnia, by nawet nie umieć ze sobą skończyć.

W tym samym tygodniu poszłam na koncert i „przypadkowo” znalazłam się na sesji uwielbienia prowadzonej przez grupę z Gospel Joy. Nie pamiętam szczegółów tego co się zdarzyło, ale wiem, że Bóg przemówił do mnie tej nocy przez muzykę. Mimo, że nikt nie dzielił się ze mną Ewangelią, bardzo mocno odczułam obecność Boga. Padłam na kolana i przyznałam przed Bogiem, że nie mam żadnej kontroli nad swoim życiem i że tylko On może je naprawić. Mimo że nic nie wiedziałam o Nim, tamtej nocy postanowiłam oddać Mu wszystko co miałam.

W parę dni po tym zdarzeniu kupiłam Biblię i zaczęłam ją czytać. Po miesiącu zauważyłam jak pod wpływem Słowa Bożego moje życie diametralnie się zmieniło – coraz mniej było w nim pesymizmu, a coraz więcej nadziei na życie z Bogiem. Mimo że uleczenie mnie z depresji było długim procesem, znajomość Ewangelii zmieniła moje myślenie od razu. Świadomość, że Jezus umarł, bym mogła rozmawiać z Bogiem, odczuwać Jego obecność i przeżyć z Nim pełnię wieczności usunęła z mojego serca myśli samobójcze i wszystkie inne problemy, z którymi się wtedy zmagałam. To przekonało mnie, że Bóg opatrza tych, których serce jest skruszone, ogłasza jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie. Co więcej, On odnawia to co jest zniszczone przez świat (Iz 61:4)! W czasie mojego leczenia lekarze mówili mi, że z powodu bulimii będę miała problem z jedzeniem większości potraw i że prawdopodobnie nigdy nie będę mieć dzieci. Pół roku temu badanie wykazało, że mój żołądek wygląda jak nienaruszony, i że nigdy nie widział by ktoś tak szybko wyzdrowiał! Od tego czasu mam pewność całodobowej Bożej opieki i wiem, że “słońce mnie nie będzie razić za dnia, ani księżyc w nocy” (Ps 121:6).

Wróć