Pierwszy Zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów w Poznaniu

Wyprowadził mnie ze świata niewoli

Na początku dziękuję Bogu za wszystko co do tej pory zrobił z moim życiem. I za to, że tak7348__wiara-jpg wiele robi dla nas wszystkich. Przykro mi, że jeszcze brakuje mi poznania, silniejszej wiary, miłości, nadzieji.

Wychowałem się w rodzinie wyznania rzymsko – katolickiego. Mama jest katoliczką i bardzo jej zależało, abym i ja nim był. Mam dwie siostry, z których jedna jest starsza ode mnie i młodszego brata. Kiedy byłem dzieckiem mieszkaliśmy w jednym domu wraz z babcią , dziadkiem, siostrą mamy czyli ciocią i jej dwoma synami (moimi kuzynami) i z bratem mamy (moim wujkiem). Mieszkałem z rodzicami i rodzeństwem na jednym pokoju, ale nie przejmowałem się za dużo tym, że było tak ciasno. Atmosfera w domu nie była zbyt ciekawa. Wujek był nałogowym alkoholikiem, często wszczynał awantury. Niektóre z kłótni kończyły się na bijatykach między wujem a jego ojcem (moim dziadkiem). Zawsze kiedy wuja był pijany, bardzo się go baliśmy. W jednej z awantur dziadek nie wytrzymał nerwowo i ugodził wuja nożem w brzuch, kiedy indziej złapał nogę z połamanego taboretu, która była zakończona kołkiem i zadał nią parę ciosów w głowę wuja. Kółkiem którym była zakończona noga taboretu zrobił kilka dziur w głowie wujka. Ten upadł na ziemię i leżał tam w kałuży krwi. Dziadek nie wszczynał awantur był człowiekiem cichym i spokojnym.
Problem z alkoholem nie leżał tylko w naturze wuja, również mój ojciec był uwiązany nałogiem .Od najmłodszych moich lat, ojciec bardzo ciężko pracował i szpony alkoholu dosięgały go rzadko co jakiś czas. Ojciec był nietypowym alkoholikiem, nie popijał codziennie, natomiast kiedy zaczynał pić, zapominał o całym świecie, o nas, potrafił przez trzy tygodnie bez przerwy być upojonym, robił się agresywny i niebezpieczny. Czuliśmy przed nim lęk i strach kiedy zaczynał się awanturować. Wtedy był nieobliczalny. Po skończonym okresie upojenia wracał do swoich zajęć, znowu pracował częściowo nas utrzymując, częściowo odkładając na kolejny mityng alkoholowy.
Mama pracowała od rana do wieczora. Musiała nas wszystkich utrzymać, praktycznie sama miała nas na głowie. Matka jest bardzo pracowitą osobą starała się i nadal ciężko pracuje.
I tak dorastałem, można powiedzieć że bez większego wychowania ze strony rodziców. Więcej czasu poświęcała nam babcia, natomiast babcia nie mogła sobie z nami wszystkimi poradzić.
Im byłem starszy tym bardziej byłem nieposłuszny, czasami kiedy nie zgadzałem się z rodzicami buntowałem się i uciekałem z domu, chcąc pokazać że jestem niezależny i sam decyduję o tym co robię. Niezbyt pamiętam, ale chyba w wieku ośmiu lat wyprowadziliśmy się do własnego domu. Nowy dom znajdował się dwie ulice dalej. Do babci nie miałem daleko i wolny czas spędzałem tam na zabawie, ponieważ tam był piękny i duży ogród. Często w tym ogrodzie wujek wraz z znajomymi spożywali alkohol, opowiadał mi o różnych bójkach i swoich przygodach. A był człowiekiem który nikogo się nie bał. Bardzo mnie inspirowało to że był tak odważny. Pokazywał mi też gazety pornograficzne, czym również byłem zaciekawiony. Kontakt z wujem był całkiem dobry.
Latem bodajże 1995 roku zginął dziadek. Pamiętam z opowiadania babci, że dziadek wiedział, że umrze. Będąc u kuzynki, zapytano go czy napije się kawy, odmówił po czym poprosił o filiżankę mówiąc, że i tak to jest jego ostatnia. Chodził przygnębiony i zmartwiony. Następnego dnia, wybrał się w odwiedziny do swojego znajomego który mieszkał kilka ulic dalej. Już nie wrócił do domu. Zginął w drodze powrotnej. Znaleziono go leżącego na chodniku. Jak zmarł nie wiadomo, ponieważ nie zgodziliśmy się na sekcję zwłok.
Po dwóch latach po śmierci dziadka zmarł wujek, tylko w przeciwieństwie do pory roku, bo była to zima, natomiast po dziadka śmierć przyszła latem. Wujek również zmarł na ulicy. Tylko tu wiadomo, że zamarzł wracając pijany do domu. W tamtym czasie miałem trzynaście lat. Mama z ojcem coraz bardziej się oddalali od siebie.
Alkohol niszczył naszą rodzinę. Matka ojcu często przebaczała, natomiast z zbiegiem czasu czuła do niego coraz większą niechęć i brakowało jej zaufania. Do tego jeszcze buntowaliśmy się przeciw ojcu i napieraliśmy na matkę, aby dała sobie z nim spokój. Im bardziej dorastałem tym większą miałem nienawiść do mego taty. Będąc w szóstej klasie szkoły podstawowej zacząłem opuszczać się w nauce. Coraz więcej czasu spędzałem poza domem przebywając z kolegą. Często upijaliśmy się piwami i innym alkoholem. I tak zaczęło się, że coraz bardziej szukałem rozrywek i tzw. przyjemności tego świata, odrzucając przy tym szkołę, to co dobre i to co buduje. Cieszyło nas to kiedy mogliśmy coś zniszczyć, pobić kogoś. Byliśmy z siebie dumni kiedy ktoś od nas oberwał. Po ukończeniu podstawówki przyjąłem się do liceum zawodowego. Tam również bardziej interesowałem się kolegami, koleżankami, aniżeli nauką. Po niecałym roku zostawiłem tą szkołę. Zacząłem uczęszczać do zawodówki. Oczywiście po to poszedłem, żeby mieć mniej nauki i żeby cokolwiek ukończyć.
Cofnę się rok wstecz. W tym, czasie wraz z moim przyjacielem postanowiliśmy spróbować czegoś innego niż alkohol, a było nam wiadomo od starszych towarzyszy o narkotykach. Postaraliśmy się o działkę maryśki (marihuany). Po spaleniu bardzo się nam spodobało. Zaczęliśmy częściej palić. Po jakimś roku palenia nie było to już nic fajnego stało się to rutyną . A więc trzeba spróbować czegoś innego. Tym razem zakosztowaliśmy tabletek ekstazy. Jak to się nam spodobało. Do tego wychodziły cotygodniowe wypady na dyskoteki.
Łykanie tabletek, palenie marychy, do tego kilka piwek, czasami amfetamina i kokaina i impreza w jakimś klubie techno. Stało się to dla mnie pożywką na życie. W tygodniu zbierało się pieniądze i czekało się z niecierpliwością na weekend żeby tylko udać się na zabawę – o ile w ogóle można to nazwać zabawą. Imprezy techno pełne są ludzi szukających bijatyk, królują tam narkotyki, dealerzy, roi się tam od prostytutek, gangsterów. Ogółem całe elity nocnego świata i czarnych interesów tam się znajdują. W takich klubach rządzi inne prawo. Prawo pięści, siły, pozycji, znajomości. Gdy dochodzi do bijatyki przeważnie ktoś trafia do szpitala. Wiele też razy dochodzi do morderstw, gwałtów itp. Ale o tym za głośno się nie mówi, wiadomo po co sobie psuć reputację. Sam noszę pamiątki po takich bójkach (mam krzywo zrośnięty palec który był połamany i skrzywione przegrody w nosie). I tak wciągałem się w ten klimat.
Trzeba było też jakoś wyglądać i dopasować się do tamtego otoczenia. Zaczęła się siłownia. Na siłowni oczywiści środki wspomagające wzrost i siłę, tzw. sterydy. Jakie to było zadowalające, gdy po dwumiesięcznej kuracji przybywało dziesięć kilogramów mięśni i jeszcze raz tyle siły. Pod wpływem sterydów wystarczała mała drobnostka, żeby w napadzie wściekłości kogoś pobić lub coś rozwalić. Głupoty przybywało coraz więcej. To było coś dziwnego, wiedziałem że coraz bardziej głupieję, tracę zdrowy rozsądek, nerwy mam w rozsypce i nie szło się od tego uwolnić, brnie się w to coraz bardziej. Strasznie to wciąga, ale jeszcze straszniej niszczy, i to nie tylko ciało, ale serce, sumienie , duszę i rozum. Świat się widzi innym wzrokiem, wzrokiem przez nienawiść, niechęć, podejrzenia, zazdrość, chciwość, smutek, rozpacz, żal, bezsensowność. Tak właśnie tym było wypełnione moje serce. Rzeka tych rzeczy porywa i to z bardzo silnym nurtem. A z drugiej strony jest ona bardzo dobrze ukryta, gdyż na zewnątrz wszystko wydaje się w porządku, ale w środku rozgrywa się realna tragedia, osoby z zewnątrz tego nie dostrzegają, mało tego innym imponuje taka postawa. Choroba głupoty rozprzestrzenia się jak wirus. We wnętrzu człowieka rodzi się wyniosłość pycha i niechęć dzielenia się z problemami. Także wychodzi bardzo dobrze niechęć ostrzegania innych przed realnym niebezpieczeństwem. Ale mimo problemów brnie się w to nadal. Biblia nazywa taki stan niewolą grzechu. Kiedy powoli spowszedniały sterydy i imprezy, spodobały mi się bijatyki. Powrót do domu bez bicia się z kimś był straconym czasem. Ale jeszcze jakim się było dumnym kiedy się komuś wlało. „Niedobrze mi się robi kiedy wspominam te czasy”.
Na jednej z imprez poznałem moją obecną żonę. Zakochałem się w niej. Powoli mniej czasu spędzałem z kolegami. Już tak często nie jeździłem do klubów. Coraz więcej czasu spędzałem razem z ukochaną. Przez dwa lata naszego związku było bardzo fajnie, ale później przyszedł kryzys. Zacząłem się robić podejrzliwy, zazdrosny, chociaż nie miałem powodów. W mojej głowie same się rodziły powody, mnożyły się i nie dawały nam spokojnie żyć. Stało się to nie do zniesienia, bardzo to nas niszczyło. Brak zaufania to jeden z najgorszych przeciwników związków. W bardzo szybkim tempie pożera on zdrowe relacje, miłość. Moja żona bardzo mnie kochała i wytrzymała to wszystko. Przyznam się, że ją podziwiam.
Później do naszego już i tak kalekiego związku wdarła się pornografia. Zaczęło się od obejrzenia jednego filmu. Oczywiście wszystko z mojej winy. Okazał się to kolejny gwóźdź do trumny. Szybko mnie to wciągnęło.
Muszę dodać, że moje relacje z ojcem były w bardzo złym stanie. Kilka razy go pobiłem. Również szukałem rozrywek z kolegami, którzy należeli do grupy chuliganów. Uczestniczyłem w tzw. „ustawce” czyli walce z inną grupą kibiców. I od czasu do czasu jeździłem towarzyszyć w takich bijatykach.
Dziewczyna zaszła w ciąże. Pobraliśmy się. Od tego czasu moje życie zaczęło zmieniać się na lepsze. Urodziła się nam córeczka. Wszystko się zmieniło, oczywiście ku lepszemu. Jednak nie minęło pół roku jak odezwały się stare sentymenty. I tak powoli, ale w troszkę innym formacie zaczął powracać szatan. Moje zepsute wnętrze zaczęło się odradzać. W ogóle nie byłem szczęśliwy, cały czas nosiłem ciężar na swoim sercu. Depresja, złość, niechęć wszystko to nie chciało mnie opuścić.
I tak nosząc ten ciężar win, w moim sercu rodziła się myśl, aby kupić Pismo Święte. Dodam, że nigdy nie słyszałem o jakimś świadectwie nawrócenia, nikt też mi nie mówił, co tak naprawdę znajduje się w Biblii. Wiedziałem tylko o tym jak jest w kościele katolickim. Ale jakoś nie było czasu, żeby ją kupić, lub żal było pieniędzy. A co tydzień chodziliśmy do kina i wypożyczaliśmy różne filmy. Na co wydawałem nie mało kasy. Podczas jednego z seansu, na który wybraliśmy się z przyjaciółmi – był to horror o opętaniu dziewczyny przez szatana. Nazywał się „Egzorcyzmy Emily Rose”. Coś głęboko do mnie doszło, a mianowicie realność świata demonów. Również wcześniej nie raz budziłem się zlany potem czując jakąś złą obecność nie z tego świata. Więc dlatego wiedziałem, że istnieją demony. A więc film bardzo mnie przestraszył. Jakoś krótko po filmie będąc na zakupach w centrum handlowym, wstąpiłem do sklepu z książkami i kupiłem Pismo Święte. Kiedy zacząłem czytać Biblię, słowa Jezusa zrobiły na mnie takie wrażenie, jak nic wcześniej w życiu, nic jeszcze mnie tak mocno nie poruszyło. Zacząłem natychmiast się opamiętywać. „Obłudniku wyjmij najpierw belkę ze swojego oka, a potem przejrzysz, będziesz mógł wyciągnąć drzazgę z oka swego brata” – mówię, kim ja jestem, żeby ciągle czepiać się swojej żony i wszystkich wokół, święta prawda, to mnie dotyczy, jestem takim obłudnikiem. O jaki ja byłem szczęśliwy i spokojny kiedy zajrzałem do tej Świętej Księgi i do dziś jestem. Nie znając innego kościoła, jak tylko katolicki natychmiast poszedłem do spowiedzi. Lecz Jezus miał mnie w swojej opiece i zaprowadził mnie do kościoła nie sakramentów i katechizmu wymyślanego przez ludzi, ale do kościoła gdzie Słowem jest tylko i wyłącznie Biblia. Chwała Bogu za to. I tak znalazłem się w Kościele Chrześcijan Baptystów, w którym przyjąłem chrzest. Wcześniej w ogóle nie wiedziałem o istnieniu takich kościołów, wszystkie inne wyznania niż katolickie, kojarzyły mi się z sektami.
Od czasu kiedy przeczytałem Słowa Jezusa zajaśniało w moim życiu. Wszystko się zmieniło. Pogodziłem się z moim Tatą. Mamy bardzo dobre relacje. Naprawiłem dużo starych błędów. Czuję się po prostu wolny. Jedynym moim problemem jest to jak mocniej poznać mojego Pana Jezusa. Być może komuś ktoś, kto będzie to czytał, wyda mu się jego życie podobne do tego co ja przeżyłem. I na pewno wyda mu się to śmieszne, ale niech wie, że bardziej teraz mnie cieszy uwielbić Jezusa w śpiewie niż impreza pod wpływem koksu lub tablet na występie Carla Coxa. Tamten świat to jest zupełnie co innego, to jest świat niewoli. Każdy, kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu. Ale pamiętajcie, że jest wolność. Wolność może ci dać tylko Jezus Chrystus – Ten Sam wczoraj, dziś i na wieki.

Krzysztof Kaczmarek

Wróć